czwartek, 24 czerwca 2010
O świętych dla lewaków miejscach zwanych przez jednych kuźniami skrajnej pogardy, buty, chamstwa i przeogromnej pychy
Dla lewaków ZŁO to KK i ludzie wierzący zaś dla Hitlera ŻYDZI
Ten wpis kieruję do komentatorów piszących w blogu żyda Hołuba, czyli miejscu robiącym za kolejną żydokomuszą ambonę z której codzienne kazania wygłasza jeden z licznych siepaczy żydowskiego proroka Michnika. Mam na myśli Hołuba, byłego gefrajtra awansowanego do rangi lewackiego arcybiskupa. Człowieka przybyłego z Ziemi Obiecanej po to tylko by za darmo robić dobrze gojom. Najchętniej od tyłu.
To święte dla lewaków miejsce zwane jest przez jednych kuźnią skrajnej pogardy, buty, chamstwa i przeogromnej żydokomuszej pychy, a przez innych miejscem cudownego nawiedzenia. Miejscem do którego codziennie przybywają tłumy strapionych oczekujących pociechy duchowej niczym pątnicy pielgrzymujący do grobu Lenina, zwanego mauzoleum.
Otóż, w tym historycznym miejscu w którym obecnie stoi ambona w kształcie czerepu Magoga, spadła na głowę prostego redakcyjnego agorowego laufra Hołuba zryta pismem klinowym kamienna tablica, dokonując cudów na miarę przemienienia wina w wodę przez cadyka z Wilkowa.
Naoczni świadkowie zeznają, że siła uderzenia była tak potężna, że przyszłemu arcybiskupowi wyszły na wierzch oczy a usta ze zdziwienia otworzyły się szerzej niż wigilijnemu karpiowi na widok rytualnie mordowanych żydowskich krówek w klatkach obrotowych. W każdym bądź razie rażony geniuszem Hołub zajarzył nieziemskim blaskiem spadającej komety. Na dokładkę, gdy kurz opadł, nasz laufer zabełkotał wielością języków i wydął dumnie wargi widząc w lustrze zakurzonego popaprańca z błyszczącą aureolą na łbie zamiast jarmułki.
Ten niespodziewany cud wywołał wręcz bałwochwalczy skowyt wyczekujących od setek lat na przyjście lewackiego mesjasza czerwonych sierot po Leninie, Stalinie, Trockim, Michniku, Smolarze, Magdalenie Środzie i Jasiu Hartmanie.
A nie był to tylko zwykły rozbłysk przepalającej się żarówki, jak sądzili wątpiący. Szybko okazało się, że na skutek tej cudownej inicjacji doszło do spontanicznej reakcji fuzji jądrowej w stringach pomazańca wyzwalającej w tym małym człowieku piekielnie potężną energię i mądrość udającej białego karła czarnej dziury. Nadmiar energii z miejsca postawił mu ogon na sztorc niczym szarżującemu dzikowi w stanie permanentnej rui, do którego zresztą upodobnił się z urody, a z charakteru do jego kuzynki - żydowskiej świnki.
----
Mało tego. Rogi urosły Hołubowi do takiej wielkości, że przypominał rączego byka porywającego Europę. A przecież od wieków żydowskie oczy rozbłyskiwały lubieżnie już na sam tylko widok jej kształtnej i ponętnej mapy. Tak więc naładowany piekielną energią miał nasz laufer wielką szansę uprowadzić niczym Zeus Europę na wyspę szczęścia zwaną żydokomuszym rajem na ziemi. Oczywiście po to by w szaleńczym miłosnym zapamiętaniu płodzić nieomylnych nadludzi nowej ery i rasy. Przyszłych absolutnych władców świata.
Ale nie tylko wielkość rogów się liczy. Otóż, podczas inicjacji Hołub doznał tak cudownego oświecenia, że nawet przez zamknięte ze szczęścia powieki dostrzegł nie tylko gorejący krzak, tekę naczelnego rabina Polski, ale i całą mądrość wszechświata podawaną mu na złotej tacy przez niewidzialną rękę Ozjasza Szechtera. By przyjąć komunikant padł pobożnie na kolana wysuwając do przodu krwisto czerwony język, wyglądający na chiński. Chyba z okresu wczesnego Mao albo późnego Trockiego.
Ofiarę przyjął, jak przystało na przyszłego lewackiego arcybiskupa godnie, na oba kolana, łykając powierzony mu skarb łapczywie, bez zastanowienia. Na zakończenie ceremonii obmył opuszki palców w czarze wypełnionej boską ambrozją importowaną z Olimpu skrajnej buty i pychy. Faktem jest też, że podczas tej ceremonii nie omieszkał cały czas łypać lubieżnym wzrokiem na to liczne stado czerwonych baranów bojących się dotąd nawet czarnego parasola.
A właśnie z tych baranów miał uczynić bezwzględnych i wiernopoddańczych żydowskich janczarów. Zrozumiał, że teraz zostanie ich jedynym pasterzem. Zrozumiał też, że te durne barany becząc ze szczęścia, ponieważ nazwał ich oświeconymi, pójdą tam gdzie im każe. Nawet do rzeźni.
----
Nie dziwi więc, że naładowany tak wielką energią i nadludzką mądrością oraz nadzieją na zyskanie władzy nad ludem gojów tak licznym jak piasek morski oraz kolejne zaszczyty, nasz nieomylny i wszystkowiedzący już purpuratus Hołub, ten apostoł nowej i lepszej prawdy po zeżarciu komunikanta dostał takiego kopa, że wystartował niczym ruski sputnik z psem Łajką na pokładzie.
A nasz szczęśliwiec namaszczony na kolejnego Jonasza skrzyżowanego z Hefajstosem uznał, że na początek jego głównym zadaniem jest stworzenie w tym objawionym świętym miejscu wspaniałej i wyjątkowej kuźni kadr. Kuźni skrajnej zwierzęcej nienawiści, podłości i trudno spotykanej pogardy wobec ludzi inaczej myślących. Kuźni pod wezwaniem żyda Adama Michnika w której błyszcząc niczym gwiazda Dawida na kościele chrześcijańskim mógłby wytyczać gojom kierunki w jakich stado baranów ma podążać w drodze do nowej ziemi obiecanej.
Tak więc, jak już wspominałem, nasz Hefajstos zabrał się tak ostro do roboty jakby mu ktoś z kopa zaaplikował do rury wydechowej silnik dolnossący od ruskiego czołgu a dupę pokropił kropidłem. Nie tracił czasu na zastanowienie. On już wiedział co jest dobre dla gojów. Nie musiał się nawet martwić o narybek a jedynie o odpowiednio sprytne podkucie gojom mózgów wypranych już przez michnikoidalne media. Po prostu Mistrz zamierzał stworzyć coś z niczego. Czyli z gówna bat ukręcić. A taka sztuczka mogła się udać tylko żydowi.
No i rozpoczęła się jazda jakich mało. Niekończąca się impreza w tej piekielnej kuźni totalnego zła przypominająca sabat rozwścieczonych czarownic fruwających na miotłach nad rozpalonym do czerwoności paleniskiem. Czarownic szalejących nad kowadłem Mistrza na którym nasz Hefajstos w oparach czerwonego absurdu rozpoczął z wielkim zapałem proces wykuwania i podkuwania kopyt alumnów czerwonej sotni.
----
I pomyśleć, że ta orgia skrajnej ohydy trwa od wielu, wielu już lat w pełnej krasie. Zaś odgłosy młotów dobiegające z manufaktury oświeconego zła przyciągają licznych mentalnych sekciarzy o wyrobionym słuchu słonia. Sekciarzy marzących o uczestnictwie choćby tylko klaskaniem w tym tańcu z gwiazdami w którym wtajemniczony magik z Ziemi Obiecanej wkuwa nuworyszom do czerepów poprzez dolny otwór rozpalonym żelazem nową prawdę objawioną czystego zła.
Przeraża to wylewające się wszystkimi otworami szambo nieczystości w którym rej wodzi nasz nieomylny purpurat ze stajni Michnika, Hołub. Ten arcybiskup zła wygłaszający codziennie kazania do rozrastającej się sekty tresowanych z zimną premedytacją ślepych w swej bezmyślności gojów, przekształcając ich w zabójczych, bezmyślnych janczarów zła.
----
Podsumowując, zauważamy z uznaniem, że Hołub by stworzyć coś z niczego wykorzystał znane nie tylko w sekciarstwie techniki prania mózgów polegające na wmawianiu nieszczęśnikom, że stanowią "czyste DOBRO" tylko dlatego, że zostali wyprani z wszelkich zasad i wartości.
Taka interpretacja z miejsca spodobała się nowo mianowanemu "DOBRU" bo mile łechcze próżność każdego dyplomatołka czy ciury z Koziej Wólki.
Właśnie ten tani myk pozwala żydokomunie natychmiast wykorzystać każde pozyskane w ten sposób nowe "DOBRO" do śmiertelnej walki z ponoć "czystym ZŁEM". Oczywiście nie chodzi o żydów uważanych przez Hitlerowców za największe ZŁO i zagrożenie dla świata.
Niewtajemniczonym pozwolę sobie wyjaśnić, że arcybiskup Hołub zastosował ten genialny chwyt (czyste dobro kontra czyste zło) zapewne za poradą Michnika którego zawsze fascynował sposób uzyskania w tak krótkim czasie 100 procentowej popularności przez Hitlera. Michnik zrozumiał, że najważniejszy jest "Goebbels", czyli odpowiednia propaganda.
Dlatego Michnik postanowił też mieć swojego "Goebbelsa". A najlepiej wielu. Jednym z takich jest właśnie żyd Hołub, bo niewybaczalnym błędem byłoby nie skorzystać z patentu tak genialnego Mistrza jakim dla Michnika jest Hitler. I jak widzimy, wielki Magog skwapliwie skorzystał z tego pomysłu zawstydzając nawet starego Goebbelsa.
----
To tyle wstępu a teraz do rzeczy:
Tak tak... Wasze niebanalne, porażające logiką i merytoryką liczne argumenty tak mnie powaliły na kolana, że ze strachu przed waszą yntelygencją całkowicie zapomniałem języka w gębie. Do tego przez was, geniusze dla ubogich wpadłem w skrajną depresję. Najgorsze, że tak mnie wystraszyliście, że będę bał się cokolwiek napisać w blogu Hołuba.
Dotychczas mnie tam oszczędzaliście, zapewne dlatego bo byłem sam a was aż tak wielu, prawda drzyntelmeny? Pozwalaliście więc łaskawie poszaleć mi, gdy tańczyłem z wami tego poloneza pomimo banowania nicków i wycinania moich postów przez siepacza Michnika Hołuba. Zgadza się, wy moje wspaniałomyślne i nad genialne zuchy o nadludzkiej inteligencji i sile sprawczej?
--------
M. Olejnik z kolesiami przypisuje KK takie niegodziwości jakie Hitler ŻYDOM
Wierzę, że ta rasa butnych czerwonych panów, tych nadludzi zostanie kiedyś rozliczona
SZALEŃCZY festiwal NIENAWIŚCI
O tym jak się upadla i SKUNDLA dumny NARÓD
Skąd KOMUNA czerpie pomysły - LEWACY bogowie i NAZIŚCI - BLIŹNIACY
Lewacy i komuniści NIENAWIDZĄ swojej własnej KULTURY, tradycji, historii, RELIGII
O SKALI wojny IDEOLOGICZNEJ świadczy liczba LINKÓW odsyłających do treści skrajnie JUDZĄCYCH
Skąd się bierze ZWIERZĘCA nienawiść LEWACKICH faszystów?
"A MOŻE, TYTUŁEM EKSPIACJI, SPALIŁO BY SIE KILKU KSIĘŻY ?"
SZAMBO udające PERFUMERIĘ - Kto JUDZI i sieje NIENAWIŚĆ? - Reakcje WTÓRNE
Ten kretyn WIERZY, że to KK i katole okradają Polskę a nie KOLESIE z czerwonych DYNASTII
Atakuję WASZYCH tylko wtedy gdy atakujecie NASZYCH
O tym jak Żydzi ŚPIEWALI "Boże coś Polskę..."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
największym gównem jakim Bóg obdarzył bałwochwalczych polaczków to kler i politycy ,nic dziwnego że cywilizaowane narody nie chcą mieć z tymi warchołami nic do czynienia.
OdpowiedzUsuń